7 mitów o dzieciach rok po roku

Bycie rodzicem bywa wyzwaniem (szczególnie w te noce, w które nasza latorośl otrzymuje od natury dar posiadania pięknych, białych ząbków). O ile jednak posiadanie jednego dziecka owiane jest mitem “zmiany stylu życia”, o tyle sprawienie swojemu pierwszemu dziecku rodzeństwa to już zupełne społeczne samobójstwo 😉 Potem w kategoriach katastroficznych są jeszcze tylko rodzice bliźniąt, ale tutaj pojawia się pytanie: gdzie plasują się rodzice dzieci ‘rok po roku’? Czy istnieje układ idealny?

 

Mit numer 1: “To musi być mnóstwo pracy!”

To fakt. To musi być mnóstwo pracy. Tak samo jak w pracy. Niezależnie od tego ile mamy dzieci, możemy poświęcać im określoną ilość czasu – pozostałą część dnia spędzamy na “utrzymywaniu wszystkich przy życiu” kiedy gotujemy, sprzątamy, robimy zakupy, odbieramy telefon. Dzieci rok po roku z definicji nie przysparzają nam więcej pracy niż dzieci urodzone w większym odstępie czasu. Mam na to silne argumenty!

Opieka nad noworodkiem w towarzystwie rocznego dziecka może być nawet bardziej efektywna niż w przypadku różnicy dwóch lub trzech lat. Dlaczego? Bo kiedy Twój roczniak odkrywa dopiero uroki chodzenia (i przemieszcza się wolniej niż będzie to miało miejsce za rok) nie jest w stanie zrobić sobie krzywdy tak spektakularnie jak dwu lub trzylatek, a ty wciąż jesteś w stanie go dogonić! W tym czasie noworodek jedynie je i śpi (jeśli właśnie taki nam się trafił ułożony). Jeśli jednak nowonarodzony jest temperamentny, to wrzucamy go w chustę i dalej możemy z powodzeniem ogarniać świat z wciąż dość powolnym roczniakiem.

Faktem zupełnie niepodważalnym jest także to, że zmiana pieluch w tandemie to bułka z masłem, bo jesteś wciąż na fali! No i nie zdążyłaś jeszcze zapomnieć tych wszystkich czynności, które musisz wykonywać w związku z opieką nad noworodkiem. A co najważniejsze: pewnie nie zdążyliście jeszcze oddać noworodkowych ubrań, a i gondola w wózku 3 w 1 czeka na swoją kolej, bo starsze jeszcze korzysta ze spacerówki. Dzieci rok po roku to mniej zakupów, bo wiele z tych potrzebnych dl noworodka rzeczy zwyczajnie wciąż jeszcze mamy.

 

Mit numer 2: “Dzieci rok po roku to zupełnie jak bliźniaki”

Stety niestety – tak nie jest. Pierwszy rok od urodzenia drugiego malucha to czas nieustannej adaptacji do nowych warunków nie tylko dla rodziców, ale także dla starszego dziecka. Bliźnięta od początku startują będąc razem oraz na podobnym etapie rozwoju. Dzieci urodzone rok po roku stawiają nas u progu dość ciekawej przygody (przeczytaj też o tym jak przeszliśmy dwie ciąże rok po roku i jak sobie poradzić), którą intensywnie przeżyje także nasz starszak… Bo kiedy on już chodzi i układa coraz to bardziej monumentalne konstrukcje z klocków jego młodsze rodzeństwo odkrywa w tym czasie wkładanie (akurat tego środkowego) klocka z wierzy do buzi. Możecie sobie wyobrazić, że kiedy ma się ledwo ponad rok to umiejętności rozumienia tej sytuacji i radzenia sobie z emocjami jakie ona powoduje są na dość niskim poziomie, więc reakcje bywają nieco bardziej spotęgowane. Mimo wszystko dzieci rok po roku dają nam możliwość wdrożenia się w opiekę najpierw nad jednym dzieckiem, a potem… gładko wchodzimy w świat pomnożony przez dwa.

 

Mit numer 3: “Twoja ciąża pewnie była zagrożona”

O dziwo takie komentarze słyszałam bardzo często. W internecie ktoś nawet napisał, że zachodząc w ciążę rok po roku chciałam ‘zabić siebie i dziecko’. To pokazuje tylko jak mała i płytka jest ogólna wiedza ludzi o ciąży i porodzie. Moja ciąża była zupełnie niepowikłana, ciało każdej kobiety jest inne i sytuacja zdrowotna każdej z nas jest indywidualna. Mogę jednak mówić wyłącznie ze swojego doświadczenia. Znam wiele kobiet które urodziły dzieci w odstępie roku lub półtora jednego porodu od drugiego i lekarze nie traktowali takich ciąż z góry jako zagrożone, opieka sprawowana była dokładnie tak samo jak w każdym innym przypadku. Tak jak wspomniałam – wyłącznie stan zdrowia kobiety ma znaczenie w przypadku postępowania medycznego w ciąży, a na ten temat wypowiadać się może wyłącznie sama zainteresowana lub jej lekarz. Nie znaczy to też, że polecam natychmiastowe zachodzenie w ciążę – ciało kobiety po porodzie potrzebuje także odpoczynku i czasu na regenerację.

 

Mit numer 4: “Pewnie musiałaś przestać karmić piersią”

Nie będę się rozpisywać – to jest akurat totalna bzdura 🙂 Jeżeli jesteś jedną z tych osób, która wierzy, że mleko matki karmiącej może z czasem “tracić wartość”, to pewnie nie przekonam cię także do tego, że karmienie podczas ciąży można z powodzeniem kontynuować. Mleko mamy jest dla dziecka zawsze najlepszym wyborem (co nie oznacza, że jest wybór jedyny lub konieczny), natomiast podczas ciąży w organizmie matki zachodzi wiele hormonalnych zmian, co może odbić się na sposobie karmienia. Nie jest to jednak powód do odstawienia niespełna rocznego dziecka od piersi (chyba że zdecydujesz inaczej). Po narodzinach nowego członka rodziny mleko matki dalej przynosi starszemu z rodzeństwa wiele korzyści.

Przeciwnicy karmienia piersią w ciąży często mówią o możliwości wywołania przedwczesnego porodu (przez wytwarzanie oksytocyny przez ssące pierś dziecko). Jest to jednak teoria, która nie ma potwierdzenia w badaniach naukowych, ani w żadnych danych statystycznych i pozostaje w sferze fantazji i miłośników teorii katastroficznych.

 

Mit numer 5: “Starsze dziecko na pewno jest niesamowicie zazdrosne!”

Lubię, kiedy znajomi (i nieznajomi) pytają o to, czy moje roczne dziecko było zazdrosne, gdy przynieśliśmy do domu jej braciszka, bo mogę się wtedy wyżyć… W sensie wyżyć pedagogicznie opowiadając w jaki sposób poradziliśmy sobie z łagodnym wejściem w naszą rodzinę jej nowego członka. Mój mąż skorzystał z miesięcznego urlopu, żeby być przez ten czas z nami, pełniąc funkcję “rodzica awaryjnego na wszelkie smutki i troski” dla naszej starszej córeczki (jak to zrobił: dwa tygodnie tacierzyńskiego plus 14 dni zwolnienia na żonę po porodzie). Poza tym bardzo dużo rozmawialiśmy z nią o tym jak zmieni się nasza sytuacja (dzieci rozumieją więcej niż nam się wydaje, a tutaj opisałam dokładnie jak przygotować starsze dziecko na pojawienie się młodszego rodzeństwa). No i pół żartem pół serio – Wika miała wtedy roczek i wszelkie zmiany wprowadzane przez mamę lub tatę przyjmowała jako fakty dokonane i zaakceptowane, raczej niezbyt często zwoływała narady rodzinne.

Całą tę historię zakończyć muszę jednak zawsze tym samym stwierdzeniem: Wiktoria do zazdrosnych nie należała i w sumie miała zupełnie w nosie co, czy też kogo my do tego domu wnieśliśmy. 😉

kika opiekuje sie braciszkiem

 

Mit numer 6: “Pewnie zupełnie nie masz czasu dla tego starszego maleństwa”

A wcześniej to miałam czas?! No ale spójrzmy prawdzie w oczy: skoro ten noworodek póki co po prostu śpi i je, a potem je i śpi, to resztę czasu z kim spędzam? 🙂

Rzeczywistość nie jest w ogóle tak brutalna jak mogłoby się wydawać. Dodatkowym atutem okazało się to, że jak tylko Tomek zaczął się samodzielnie poruszać (pełzać, raczkować, a nawet wcześniej kiedy sobie po prostu leżał i patrzył) Wika była nim żywo zainteresowana. A wiecie co stało się potem? Oni zaczęli zajmować czas sobie nawzajem! A mnie zostawili w spokoju! Co jak co, ale pojawienie się w naszym życiu drugiego dziecka zaowocowało zwiększeniem czasu mamy dla mamy 😉

 

Mit numer 7: “Przy dwójce tak małych dzieci na bank nie wychodzicie z domu”

Mhm. Bo przy pierwszym cały świat stał dla nas otworem…

Kwestia wychodzenia z domu jest dla mnie sprawą wyboru i odrobiny wsparcia. Jeżeli danego dnia mamy dość całego świata, to nawet nie mając dzieci w imię starego, dobrego “nie chce mi się” zostajemy w domu. Jeżeli mamy siłę i chęci (albo brakuje nam i sił i chęci, ale przynajmniej mamy doskonały motywator w postaci jęczących dzieci, które wypadałoby czymś zająć) to wybieramy się poza dom!

Wyłącznie od otwartości osób, które są nam bliskie, zależy to jak często będziemy się widywać. My zostając rodzicami wzięliśmy poprawkę na fakt, że pogodzenie starego stylu życia z nowym będzie wymagało od nas odrobiny więcej wysiłku. Wiedzieliśmy też, że chcemy ten wysiłek podjąć, bo ważne są dla nas przyjaźnie, dalsza rodzina, ale także… nasz czas we dwoje. Wszystko to warte jest kilku dodatkowych chwil zaplanowania wyjścia (lub zaproszenia całej ferajny do siebie na planszówki!).

 

Nie takie dziecko straszne jak go malują

Wychowanie dzieci, opieka nad nimi i spędzanie z nimi czasu wymaga zmiany trybu życia.To nie tajemnica, choć może to być dla niektórych szokującym odkryciem 🙂 Pojawienie się drugiego dziecka także wymaga kilku małych udoskonaleń planu dnia, wdrożenia umiejętności ekspresowego rozwiązywania konfliktów, o to kto kogo pierwszy podrapał i tym podobne… Ale rodzeństwo (a szczególnie to rok po roku) to przyjaciel na całe życie. Gdybym mogła cofnąć czas, nie zmieniłam bym nawet jednej drobnej chwili. Jest idealnie 🙂

Poza tym dzieci rok po roku:

 

a) mieszczą się do jednego pudełka

 

b) spędzają razem czas

 

c) gdy zabraknie miejsca w kolejce w centrum handlowym to upchną się w jednym wagoniku i nie będzie awantury “kto pierwszy”

 

d) razem budują porządne forty i lubią wspólnie huśtać się w hamaku

 

e) przekazują sobie nawyki i zajęcia bez udziału rodziców

***

Sylwia

Share on facebook
Facebook
Share on pinterest
Pinterest

Skomentuj - włącz się do dyskusji

Specify a Disqus shortname at Social Comments options page in admin panel

Dodaj komentarz

polub, Fajnie tam jest!

zdobądź listę 7 pomysłów na to jak spędzać czas w domu z dzieckiem - kliknij o tu:

Robimy zdjęcia?

Ostatnio pisałam o:

Wypowiem się

Dzidziusiem warto zająć się!

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Jeśli nie zgadzasz się na to, wyjdź ze strony. Jeżeli dasz radę pogodzić się z tym faktem, kliknij “OK!”. Jeśli chcesz przeczytać o nich więcej przejdź do: POLITYKI PRYWATNOŚCI.