Chrzciny w domu, czy w restauracji?

Chrzciny to wyjątkowa impreza, bo zazwyczaj jest pierwszym rodzinnym wydarzeniem, które musisz przygotować z noworodkiem na rękach. Przeszłam to dwukrotnie i muszę powiedzieć, że było to trudne zadanie, ale przecież życie składa się z kompletu wielu pierwszych razów, które czasem wrzucają nas na głęboką wodę. Organizacja chrzcin może okazać się czymś prostym… lub przytłaczającym. Wszystko zależy od tego, czy rozważymy dostępne opcje i dopasujemy je do naszej rodziny (bo przecież każda jest zupełnie inna i wyjątkowa).

 

Chrzciny w restauracji: w praktyce i w teorii

 

Chrzciny w restauracji – niewątpliwe zalety

Przygotowanie takiej imprezy w restauracji, to droga po możliwie najmniejszej linii oporu jeśli chodzi o samodzielne przygotowania. Lokal ma to do siebie, że nie trzeba tam nic gotować, martwić się tym, czy jedzenie dla gości nam wyjdzie, czy też myśleć o sprzątaniu. Do naszych obowiązków należy: rezerwacja miejsca, ustalenie menu (oraz dopytanie o możliwość wjazdu wózkiem) i zapłacenie za posiłek.

 

Chrzciny w lokalu – ‘niewygodnie występujące niedogodności’

Każde miejsce ma swoje wady i zalety (czy też zady i walety, jak wolisz 😉 ). To, czego może ci zabraknąć w lokalu to rodzinnej atmosfery, czy też bezpiecznego kąta, żeby nakarmić już poddenerwowane całą sytuacją niemowlę. W zależności od tego, jakie miejsce wybierzemy, możliwe że będziemy musieli liczyć się z większymi kosztami, niż w przypadku imprezy na ‘własnym podwórku’.

 

Jak zorganizowaliśmy wyjątkowe chrzciny w restauracji w Krakowie?

Nasza impreza odbywała się w restauracji Morela (ulica Stolarska w Krakowie – na przeciwko kościoła Dominikanów). Nie wiem, czy dobrze robię, że dzielę się z Tobą tą informacją, bo jeszcze postanowisz się tam wybrać i zakochasz się w tym miejscu, tak jak ja i mój mąż i potem nie będzie dla nas miejsca! Ale cóż. Muszę zaryzykować. Nasza morelowa historia zaczęła się na studiach, potem kontynuowała się tuż po ich zakończeniu podczas oświadczyn w uroczym oknie w tej właśnie restauracji, no i otarła się take o mój wieczór panieński. Kiedy myśleliśmy o chrzcie naszego pierwszego dziecka, wybór był prosty. Nie wybieraliśmy “rozsądnej ceny i strategicznej lokalizacji” – naszą decyzją rządził dziki sentyment (swoją drogą wróciliśmy tam od czasu chrztu nie raz, a ostatnio w walentynki). Okazało się jednak, że kiedy porównywaliśmy wcześniej oszacowane koszty zakupów (w przypadku, gdybyśmy wyprawiali chrzciny w domu) okazało się, że finansowo wyszłoby nas podobnie. Organizując imprezę poza domem uniknęliśmy mnóstwa pracy nad wyprawieniem imprezy. W praktyce, chrzciny w lokalu można wyprawić w mądry i sprytny sposób – ważne tylko żebyśmy wcześniej pomyśleli o zapewnieniu sobie oddzielnej niewielkiej sali, lub stolika dla rodziny oddalonego nieco od zgiełku. Kolejnym elementem będzie to, czy w restauracji łatwo będzie nam nakarmić dziecko i je przewinąć, musimy przecież pamiętać, że ta impreza nie jest dla nas, ale dla maluszka. Warto więc zapewnić mu warunki dające mamie i dziecku choć odrobinę intymności. W naszym lokalu dostępne były: przewijak, wjazd dla wózka (odpowiednio szerokie drzwi i pomocni kelnerzy), duży stolik w oddzielnej sali na tyłach lokalu. Wcześniej też wybraliśmy menu dla każdego z naszych gości (sami mogli dać nam znać co chcą zjeść) i wszystko było gotowe na nasz przyjazd. Karmienie piersią przy załadowanym jedzeniem stole, ubrana w elegancką bluzkę na guziki stanowiło jednak pewien problem. Rok później byłam na chrzcinach mojego chrześniaka, gdzie rodzice poprosili właścicieli lokalu o ustawienie parawanu i fotela za nim – specjalnie dla mam karmiących (było nas 3). To świetny pomysł i mega się sprawdził. Na pewno skorzystam z niego, gdybym miała zapewnić sobie lub komuś miejsce do swobodnego karmienia. Dzięki niemu nie musiałam kupować specjalnej sukienki do karmienia. Założyłam taką, jaką chciałam. Wchodząc za parawan mogłam zdjąć co potrzebowałam, rozsiąść się w fotelu, swobodnie nakarmić, ubrać się i wrócić do stołu.

 

Chrzciny w domu

 

Chrzciny w domu, czyli korzyści ze “zrób to sam”

Wyprawienie chrzcin w domu daje nam możliwość bycia elastycznym. Wszytko co przygotujemy jest dokładnie takie, jak chcemy. W każdej chwili można po prostu zrobić komuś herbatę lub kawę, która nie sprawi, że nasz rachunek za imprezę drastycznie wzrośnie. Można także podzielić przygotowania wśród członków rodziny (jeśli mamy z nimi taką relację), np. poprosić kogoś o upieczenie tortu. Karmienie, czy położenie spać naszego małego imprezowicza też nie powinno stanowić większych problemów. No i wszyscy znają adres, więc nie zgubią się po drodze do lokalu 😉

 

Chrzciny w domu – co w tym orzechu jest do zgryzienia?

Impreza w domu to zawsze, niezależnie od okazji, czy też jubilata: robota i sprzątanie. Trzeba wziąć pod uwagę to, że wszystkie zakupy, ustalanie godziny, dogadanie obiadu (co na ten obiad podamy, skoro każdy lubi co innego), zmieszczenie gości w naszym mieszkaniu i sprzątanie po imprezie leży po naszej stronie. Oczywiście życie można sobie ułatwić, ale nie wszyscy są gotowi na podawanie dań na jednorazowych talerzykach (i to chyba dobrze), żeby szybko się sprzątało po imprezie, czy też na zamówienie cateringu do własnego mieszkania (a jest to też opcja godna rozważenia, żeby ułatwić sobie ten dzień). Trzeba wziąć pod uwagę to, że obiad podajemy często po dość długiej Mszy Świętej, a w tym czasie zazwyczaj nie bardzo możemy pilnować co tam w domu się przypala.

 

Jak zorganizowaliśmy wyjątkowe chrzciny w domu?

My z mężem jesteśmy zwolennikami zapraszania na takie wydarzenia najbliższej rodziny. Chrzest, komunia, czy urodziny niemowlaka to dla nas nie powód do robienia ogromnej imprezy, więc współpracownicy, pani Jola spod trójki i przyjaciel ojca sprzed 15 lat – nie mają wstępu. Myślę też, że są nam wdzięczni, że nie oczekujemy od nich obecności, ani prezentu 😉 Mamy też z mężem nieodparte wrażenie, że takie wystawne i wielkie imprezy odciągają uwagę od sedna całego tego zamieszania, czyli od dziecka i faktu, że świętujemy jego chrzest/komunie, a jest to ważne wydarzenie w życiu dziecka i ono to czuje. Jeżeli Twój styl jest inny i lubisz duże imprezy oraz świętujesz je żeby spędzić czas wesoło i w dużym gronie – super! Też bardzo to lubię, ale zostawiam to na inne okazje. Każda z nas jest inna.

Nasz syn jako urodzony później niż Wika, miał także imprezę zorganizowaną w inny sposób, niż Wika 🙂 Chyba trochę w imię zasady “w życiu trzeba wszystkiego spróbować”. Jako, że maluchy są urodzone rok po roku, to wiele nie zdążyło się zmienić od odstatnich chrzcin – goście ci sami, ceny jedzenia i w lokalach też identyczne. Po mszy przeszliśmy prosto do naszego mieszkania i zaczęło się stanie w kuchni i serwowanie herbat jedna po drugiej (i wszystkie inne, urocze składowe imprezy domowej). Z drugiej strony mogliśmy siedzieć na imprezie do woli, usypianie dzieci było wygodne i proste, a na następny dzień mieliśmy całkiem dobry obiad z tego, co zostało po chrzcinach. Naszymi gośćmi byli członkowie rodziny i bardzo bliscy znajomi, więc chętnie pomagali w ogarnianiu tej przestrzeni. Wiadomo jednak, że generalne sprzątanie po imprezie przypada zmęczonym gospodarzom już po tym jak wszyscy wyjdą.

 

Wielkie podsumowanie niepodsuwymalnego

Prawdopodobnie czytając ten tekst jesteś już zdecydowana na konkretna opcję, ale szukasz też innych opinii i pomysłów. Prawda jest taka, że każda impreza jest odzwierciedleniem Twojej relacji z rodziną i znajomymi. Jeżeli zapraszacie wiele osób, to pewnie lepiej byłoby wyprawić imprezę w lokalu, ale kto wie, może akurat macie także duży dom i pomieścicie wszystkich u siebie. Jeżeli lubicie skromne spotkania – stolik w restauracji to także świetna opcja. Finansowo wyszło nam przy obydwu opcjach bardzo podobnie (nawet powiedziałabym, że chrzciny w domu były droższe).

Ja osobiście uważam, że należy wybrać taką opcję, która pozwoli nam swobodnie spędzić czas z rodziną i z naszym małym imprezowiczem. W końcu najważniejsze jest bycie razem 🙂

 

kobieta wskazuje w dół

Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł to:

polub Matkiupadki na facebook

śledź naszą rodzinkę na instagramie matkiupadki

zapisz się do newslettera – otrzymasz darmowy ebook o karmieniu i planowaniu snu noworodka oraz listę wyprawkową do szpitala.

Bardzo mi pomożesz udostępniając ten post, lubiąc go na facebook i komentując.

Jeśli nie wiesz czy warto się dzielić tym co piszę, sprawdź kim jestem. Może mamy podobne podejście do życia 🙂

No i koniecznie kliknij te małe, nieśmiałe ikonki które widzisz tutaj z lewej strony pod tym tekstem i udostępnij 🙂 Bo sharing is caring.

Share on facebook
Facebook
Share on pinterest
Pinterest
Share on email
Email
Share on facebook
Facebook
Share on pinterest
Pinterest

Skomentuj - włącz się do dyskusji

Specify a Disqus shortname at Social Comments options page in admin panel

Dodaj komentarz

polub, Fajnie tam jest!

zdobądź listę 7 pomysłów na to jak spędzać czas w domu z dzieckiem - kliknij o tu:

Robimy zdjęcia?

Ostatnio pisałam o:

Wypowiem się

Dzidziusiem warto zająć się!

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Jeśli nie zgadzasz się na to, wyjdź ze strony. Jeżeli dasz radę pogodzić się z tym faktem, kliknij “OK!”. Jeśli chcesz przeczytać o nich więcej przejdź do: POLITYKI PRYWATNOŚCI.