Znasz to uczucie kiedy zbliżają się Walentynki, Ty nie masz pomysłu na prezent, ale nie można tak po prostu o nich zapomnieć, bo wtedy staniecie się parą, która nie potrafi świętować i już na zawsze zasiądziecie przed telewizorem, on utyje, Ty… też utyjesz i tak będziecie trwać w wiecznej beznadziei – więc lepiej szybko wymyślić jak świętować i co kupić na prezent, żeby miłość nie umarła?? Nie? Ja też nie znam. Choć przez głowę czasem przechodzą tysiące myśli naraz – w końcu jestem kobietą 😉
O naszym świętowaniu (bądź nie) po dwóch latach małżeństwa, i o ślubie który wytarł z kart czasu poprzednie pięć lat 😉
Dwa lata po ślubie, a ciężko miało być już dawno – czyli w oczekiwaniu na rozpacz i spełnienie się wróżby sprzed ślubu
Pierwszy rok małżeństwa… Ależ to miał być ciężki rok… Przed naszym ślubem mnóstwo naszych bliskich patrzyło na nas z troską w oczach, a potem mówili: “Najtrudniejszy jest pierwszy rok”. Nie mam oczywiście nic przeciwko trosce i przyjaznych ostrzeżeniach przed moim mężem, ale zawsze czekałam na: “Pobieracie się?! To super! Pierwszy rok jest najlepszy! Dam wam radę: jeźdźcie do Chin i na Mount Everest, póki jeszcze nie macie bobasów! Cholera, nie jeździe nigdzie! Otwórzcie sklepik z pamiątkami na Krakowskim rynku! Ahoj przygodo! No. To lecę, do zobaczenia. Życzę dużo seksu, no bo kiedy jak nie w pierwszym roku małżeństwa! Łuhu!” i tu nastąpiłby chichot tego szczęśliwego człowieka i poszedłby dalej w swoją stronę znikając między przechodniami.
Ostrzeżenia są w porządku. Wielu z nas nie może się powstrzymać w ich udzielaniu, nawet jeśli bardzo pracuje nad samokontrolą (czyt. rodzic dziecka 😉 ), ale to co się działo później było coraz bardziej przygnębiające… Kursy przedmałżeńskie, spotkania w poradni rodzinnej (czy nawet ksiądz na kazaniu w kościele) – wszyscy próbowali nakreślić nam łańcuch możliwie najbardziej tragicznych wydarzeń, który może stać się naszym udziałem. Ale przecież ja to wszystko wiem… Na ile można ostrzegać człowieka, (który żyje na tym świecie i ma oczy) przed tym, że może się dziać źle. Uświadamiać mu, że może dojść do kłótni. Nakreślać możliwość zdrady. Opisywać scenariusz popadnięcia jednego z nas w alkoholizm. Przypomnieć o prawdopodobieństwie znudzenia się sobą. Opowiedzieć o niezgodności charakterów. A gdyby tak…
Gdyby tak usiąść i porozmawiać o tym jak nie doprowadzać do awantur. Jak rozmawiać, żeby przekazywać sobie w słowach szacunek. Jak nie robić sobie na złość. Jak nie unosić się dumą i przepraszać. Jak wyciągać rękę jako pierwszy. Jak rozmawiać SZCZERZE – mówić o naszych słabościach i szukać wsparcia. Jak wspierać, jak skutecznie dawać od siebie i jak skutecznie brać, by nie zabrać. Jak nie ulegać ogromnej chęci zapicia się do upadłego, żeby wciąż z godnością być czyimś partnerem. Jak być przyjacielem, kiedy trudno jest nawet na siebie spojrzeć…
Chcę przez to powiedzieć, że ja mogę słuchać o tych wszystkich rzeczach, które dzieją się miedzy ludźmi. Wysłuchiwać ostrzeżeń i dalej się UŚWIADAMIAĆ w oczekiwaniu na najgorsze. Możesz mi mówić jak sobie radzić kiedy kryzys rozpęta się na dobre i będzie tu z nami, wrośnięty jak rak. Mogę słuchać i trwać sobie tutaj cierpliwie w strachu. Chyba, że nie boisz się powiedzieć mi, że wyjściem z tej pułapki jestem ja sama. Praca nad sobą – moja i mojego męża. Osobista. Bo żeby żyć razem trzeba najpierw żyć samemu i samodzielnie uczyć się jak być lepszym.
Teraz mamy już dwójkę dzieci i mieliśmy za zadanie przygotować córeczkę do przyjęcia nowego braciszka… rok po roku!
Po ślubie, cóż. To się w ogóle nie zmienia. Pracuj samodzielnie. Wspólnie spędzaj z nią/nim czas, w którym wykorzystasz wszystkie swoje nowe umiejętności – ciepły uśmiech, masaż zmęczonych ramion, zrobienie komuś obiadu (albo kanapki 😉 ), umiejętne słuchanie. Kłóć się. Awanturuj się, a potem wyciągaj wnioski. Pomyśl co możesz zrobić, żeby następnym razem krzyczeć ciszej.
Kłótnie w małżeństwie – brzmi poważnie, a zwykła rutyna
Pewnie niektórzy myślą sobie teraz: “No spoko. Sprzedawaj mi durne kawałki o idealnym człowieku, ale nie wszyscy są tacy jak piszesz. To że Ty nie masz problemów, nie znaczy że inni ich nie mają.”
No i pół racji. Problemy mamy. Kłócić się kłócimy. Idealni nie jesteśmy. Nasi bliscy znajomi często opowiadają sobie z nutką rozczulenia i rozbawienia w głosie, jak szybkie awantury toczyliśmy ze sobą w ich towarzystwie. Nam naprawdę nie przeszkadzało, kto słucha i czy słuchanie tego jest dla postronnych komfortowe. Był czas, że nie pamiętam dnia bez pełnoprawnej awantury z wrzaskami, obrażaniem się i trzaskaniem drzwiami (teraz trzeba ciszej, dziecko śpi). Różnica jest taka, że dzięki naszej pracy nad samym sobą, teraz po kłótni godzimy się w przeciągu 5 minut a nie 3 godzin. Kiedyś zamiast przepraszam, mówiłam: “I ty to jeszcze to i tamto robisz”. Teraz też tak mówię, ale mam już o połowę mniej pretensji 😉 Jak to się miało do pierwszego roku naszego małżeństwa? Nie wiem w sumie, nie zauważyłam pogorszenia “obkłótnienia” naszych relacji. A drugi rok? No niestety – teraz jest dziecko i nie ma czasu się kłócić, więc nie porównam 😉
Każdy zna to uczucie, kiedy następnego dnia problem “omówiony” (owrzeszczany) dzień wcześniej wydaje się głupi. Jeśli ten problem jest głupi, to i jego rozwiązywanie nie ma sensu. Wtedy jest czas na trenowanie “zapominania o pierdołach”. Jeśli problem nie wydaje się jednak głupi – usiądź i pomyśl najpierw co możesz zrobić Ty. Zmienianie świata zaczyna się zawsze przede wszystkim od siebie.
Świętować zacząć czas!
Dzisiaj 8 sierpnia, dwa lata od ślubu (przeczytaj o nim, bo wesele mieliśmy bezalkoholowe…) i czuję się wzniośle, ale prezentu nie chcę 😉 To jest akurat moje własne “widzimisię” – bo jakoś mi głupio przyjmować prezent od męża w święto nas obojga. Świętować będziemy wspólnie, bo dziś dzień celebracji dwójki w jednym 😉 W tym roku postanowione, że siedzimy w domu. Położymy spać bobanię (w sensie bobasa płci żeńskiej), zrobimy sobie herbatę i obejrzymy dobry film science-fiction. O! Już wiem! Zobaczymy po raz setny drugą część Mumii z 2001 roku! Już nie mogę się doczekać tej imprezy 🙂
Jaki jest bilans tych 2 lat?
- 2 bobasy
- samochód mieszczący wózek i łóżeczko turystyczne
- 2 przeprowadzki
- wielgachny telewizor na raty 0% 😀
- zmiana pracy
- wspólne ukończenie dwuletniego studium
- wykorzystanie wszelkich oszczędności na “oszczędne życie” – cholera, to trudne!
Działo się 🙂 Czekam na więcej <3 <3 <3
Dobrego dnia! Bardziej wyjątkowego niż poprzedniego 😉
Sylwia
Uwielbiam pisać o tym co ważne dla mnie jako mamy. Zobacz, może i Ciebie to zaciekawi:
- Coś o podróżowaniu z niemowlakiem, czyli nie taki diabeł straszny: Wakacje z bobasem – morze, Gdańsk i meduzy
- Ostatnio pisałam także o tym kiedy i jak zacząć pranie noworodkowej wyprawki
- Jak przygotować starsze dziecko na pojawianie się rodzeństwa
- Napisałam też parę słów o tym w jaki sposób przygotować dziecko do pójścia do przedszkola
- Jak wygląda adaptacja przedszkolna okiem mamy i nauczycielki przedszkolnej
- A tutaj przygotowany przeze mnie ebook o planowaniu snu i karmienia noworodka
- Kilka słów o bezpiecznym śnie noworodka

Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł to:
polub Matkiupadki na facebook
śledź naszą rodzinkę na instagramie matkiupadki
zapisz się do newslettera – otrzymasz darmowy ebook o karmieniu i planowaniu snu noworodka oraz listę wyprawkową do szpitala.
Bardzo mi pomożesz udostępniając ten post, lubiąc go na facebook i komentując.
Jeśli nie wiesz czy warto się dzielić tym co piszę, sprawdź kim jestem. Może mamy podobne podejście do życia 🙂
No i koniecznie kliknij te małe, nieśmiałe ikonki które widzisz tutaj z lewej strony pod tym tekstem i udostępnij 🙂 Bo sharing is caring.
Skomentuj - włącz się do dyskusji
26 Responses
Wyglądacie przepięknie :* Życzę Wam kolejnych udanych wspólnych lat!
Dziękujemy! 🙂
W związku – zwłaszcza małżeńskim każdy dzień to wyzwanie. 😉
Wyzwanie na pojedynek? 😉
I to nie kończące się 😛
My też jesteśmy dwa lata po ślubie i dwa bobasy już na świecie, jednego dorobilismy się przed ślubem ? piękne macie zdjęcia!
Dzięki 🙂 No to dorobek piękny, gratuluję!
Ja bym powiedziałą 2 cudowne lata, lata o których nie jeden człowiek pewnie mógłby marzyć. Z okazji 2 rocznicy życzę Wam jak najwięcej wspólnych chwil w miłości i spełniania marzeń.
Dziękujemy 😉
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy ? U nas staż małżeński 7-letni, kryzysów było już kilka – ale na szczęście niewielkich i wszystkie udało się przezwyciężyć ?
Dziękujemy:)
Wszystkiego co najlepsze z okazji rocznicy. Życzę Wam jak najwięcej wspólnych budujących chwil oraz wspólnego i dzielnego stawiania czoła problemom codzienności.
Dziękujemy 🙂
Pięknego wieczoru z herbatą i Mumią wam życzę. Nie ma to jak wspólnie spędzony czas tak jak lubicie najbardziej, razem. I kolejnych takich cudnych rocznic i mnóstwo powodów do choćby drobnego rodzinnego świętowania.
ps jeszcze chwilka i nam stuknie dziesiąteczka 🙂
Gratuluję!
Wszystkiego najlepszego z okazji rocznicy 🙂 Życzę Ci żebyś nie zmieniała podejścia do małżeństwa. My 13 sierpnia będziemy mieli szóstą rocZnicę.
Dziękuję. A to już wszystko zależy od męża haha 😀
Podziwiam matki które tak szybko po urodzeniu 1 dziecka decydują się na drugie,
Życie zdecydowało za nas 😉 z resztą – pieluchy pójdą w niepamięć prawie naraz!
Mój mąż jeszcze nie utyła ale ja niestety tak :(. Związki to bardzo skomplikowana i pokręcona sprawa :).