To bajka o chłopcu, który ma w oczach cały świat. Kiedy w nie patrzysz, to w zapomnienie idą powiedzenia o tym, że “oczy są zwierciadłem duszy”, bo w tych konkretnych widzisz znacznie więcej. Jak na talerzu podany świat jego i twój własny. To wyjątkowe oczy, bo odbija się w nich cała prawda o… miłości.
Ten chłopiec to mój syn. On przyszedł na świat po porodzie, który pokazał nam, co to przemoc, ale sam był silniejszy od tych wszystkich traum. Skąd kilkugodzinne dziecko wie, czego potrzebują właśnie teraz, zniszczeni rodzice? Kawałki marzeń i oczekiwań, zszarganego poczucia zaufania do białego kitla zbiera się z podłogi znacznie lżej, kiedy obok ciebie szybciutko oddycha trzy kilo nowej przygody. Podobno dostajemy dokładnie tyle, ile jesteśmy w stanie znieść, ale ja wiem, że byłam szczęściarą, bo tego dnia dostaliśmy w pakiecie miłość w czystej postaci. Zawinięty w kocyk, po prostu emanował spokojem. Mama mówiła mi kiedyś, że kiedy jest nam ciężko, to dzieci to czują i one rozumieją cię najlepiej ze wszystkich w okół. Nie sądziłam wtedy, że ten maluch zdecyduje się takim dokładnie być.
To niezwykła sprawa, kiedy po szalonej, kochającej “mocno tu i teraz, bo zaraz nie będzie czasu” dziewczynce, przynosisz do domu mały kłębek czułości. Z Wiktorią było inaczej, ona nie bierze jeńców. Jeśli się spóźnisz, to straciłeś bilet na pociąg emocji. I lepiej żebyś się nie zbliżała, kiedy się czegoś uczy, bo może ukąsić! Ona ma granice: jest świat, są rodzice i jest ONA. Nie zliczę, ile razy musiałam zapytać, czy mogę ją przytulić i nie zawsze słyszałam “tak”. Gdyby ktoś mi wtedy powiedział, że kilkudniowe niemowlę sprawi, że nasza relacja z Wiktorią wywróci się do góry nogami i zamiast zazdrości, zaowocuje łagodnym kursem czułości… To postukałabym się w czoło i podniosłabym lekceważąco brew, pytając tego kogoś w myślach “Co Ty wiesz o dzieciach?”. I gdyby mi ktoś wtedy powiedział, że dziecko trzeba namówić do tego, żeby się choć na chwilę przytulać przestało… To zapytałabym “A w domu wszyscy zdrowi?”
Zazdroszczę ci tego, co mam na wyciągnięcie ręki
Ten kłębuszek czułości ma w sobie ogromną odwagę wyrażania uczuć. Otacza go świat, który emocji nie lubi i się ich boi, a ten maluch dzielnie sobie na nie pozwala. Kiedy on po prostu pokazywał co czuje, Wika patrzyła na niego i…
Pojawiła się zazdrość. Wszyscy nas przed nią ostrzegali, a ona… Zakwitła najpiękniejsza jaką widziałam. Jeśli można być wdzięcznym za zazdrość pomiędzy rodzeństwem, to dokładnie tą, bo kiedy z miesiąca na miesiąc nasz syn wyciągał swoje maleńkie rączki w poszukiwaniu ciepła mamy lub taty, Wika zazdrościła mu tych ‘babskich czułości’. Szybko zrozumiała, że żeby mieć to co on, musi pozwolić sobie na otwieranie się na naukę tych małych miłostek. I tak, dzień po dniu było nas w naszym łóżku coraz więcej i coraz bliżej siebie. Nasza córeczka zrozumiała wtedy, że zazdrości nam tego, co ona ma na wyciągnięcie ręki, wystarczy że zacznie po to sięgać.
Dziki zachód z babskimi czułościami w tle
Mam kilka życzeń. Kilka oczekiwań. Jak każda mama wyobrażam sobie czasem, jakie będzie moje dziecko, kiedy dorośnie. Czy te cechy, które widzę w nim teraz, to już TE? Bo mam takie życzenie, żeby…
To jaki jesteś było Twoją największą siłą. Odważnie bądź czuły i śmiało pokazuj światu, że mężczyzna kocha całym sobą.
Dalej przytulaj się mocno, o każdej porze dnia, bez powodu – tak jak teraz. Stawaj zuchwale przed pająkiem i mów “Ja cię obronię, mamo!”.
Bo jesteś żywym dowodem na to, że miłość rodzi się w dziecku gotowa, a dziecko rodzi się z odwagą by sięgać po nią zuchwale rączkami wyciągniętymi do przytulania…
Świat na lepszy zmieniają ludzie, którzy pamiętają o tym jak to było być dzieckiem. O tym, że kochać bez granic, to znaczy tak mocno, że kiedy ktoś cię nie przytuli to rzucasz się na podłogę i kopiesz nogami. Bo bronisz swoich uczuć i tego żeby wyszły na zewnątrz. A ja i Twój tata będziemy tuż obok, żeby pokazać Ci te bezpieczne przystanie, gdzie emocji nie trzeba wykopać i wykrzyczeć, bo mają swoje miejsce w słowach, w zabawie i… w tych babskich czułościach.
Bo trafił mi się chłopiec, który ma dziki zachód w głowie i symfonie kolorów w sercu. Który kiedy zasypia, to wie dokładnie jak ułożyć rączki, żeby rodzice nie mogli przestać na niego patrzeć.
Taki chłopiec, który te babskie czułości ściska w jednej ręce, a w drugiej rozgrywa fronty wojenne, bo to dzikie serce takie właśnie jest. Ono kocha bez granic i walczy do upadłego.
Czasem myślę o tym, co mogłabym zrobić, żebyś wyrósł na odważnego i troskliwego mężczyznę. Takiego, który wie, że dzikie serce to siła, ale i troska o innych i samego siebie. I obawiam się, że znam odpowiedź, bo chyba każda matka i każdy ojciec ją zna, tylko sami nie mamy na tyle odwagi, żeby się przed sobą przyznać, że jeśli chcemy żeby nasze dzieci wyrastały na wyjątkowych ludzi to…
Wystarczy im po prostu nie przeszkadzać.
Skomentuj - włącz się do dyskusji