Sposoby na kolkę u dziecka, które nie działają! Ale…

Kolka i złe samopoczucie u noworodka oznacza złe samopoczucie u całej rodziny. Sama to przeżyłam… U nas było źle i choć ciężko oceniać “kto miał gorzej” zdarzało nam się, że znajomi, którzy również mieli dzieci, wychodząc z naszego mieszkania mówili: “Myślałam, że mamy sajgon, ale to co się u was dzieje jest naprawdę hardcorowe…”.

Nie jest to jednak tekst o tym, jak fatalnie było zmagać się z ‘chorobą’, która nie istnieje i na którą nawet internet nie zna lekarstwa. Chciałam Wam napisać przede wszystkim o sposobach na kolkę, które absolutnie nie działają… A przy tym wydają piękne owoce przez resztę naszego wspólnego życia z dzieckiem. To tekst o relacji rodziców z noworodkiem, która wpływa na zdrowie dziecka (i rodzica!).

 

Sposoby na kolkę, które w ogóle nie działają

Kiedy noworodek zaczyna płakać wieczorami, pierwszą myślą niemal każdego rodzica jest: “O BOŻE TYLKO NIE KOLKA!” i już liczą trzy do sześciu miesięcy wyjętego z życia czasu, w którym wrzaski przeplatane będą z poszukiwaniem odpowiedzi na pytanie: jak wyleczyć kolkę? I niestety kolejny wniosek przyjdzie dopiero kiedy dziecko będzie miało dwa, może trzy lata. Uformujemy sobie tą opinię patrząc z perspektywy czasu, cali i zdrowi (bo przeżyliśmy jednak jakoś tę kolkę), a będzie ona brzmiała: na kolkę nic nie działało… I nagle sama przeszła.

Przeczytaj też o tym, gdzie zorganizować chrzciny dla dziecka – lokal czy dom

 

Kolka nie jedno ma imię. A jeszcze więcej ma diagnoz!

Głównym “problemem” kolki jest to, że właściwie każdy mówi co innego. Czym ma być to schorzenie niemowlęce – tego nie wie nikt. Internet prześciga się w opisywaniu objawów kolki niemowlęcej i zachęca nas do porównywania ich z przypadłościami naszego dziecka. Zagłębiając się coraz mocniej w otchłań doktora google odkrywamy, że te opisy są zbyt ogólne i nasza inteligencja nie pozwala nam ich przyjąć i każe szukać dalej, czegoś więcej, czegoś bardziej szczegółowego. Jakiegoś ROZWIĄZANIA. W efekcie jeszcze tego samego wieczoru odkrywamy, że albo wszyscy w domu mają tę kolkę, lub od razu ‘raka’ i nie ma się co leczyć w ogóle bo śmierć i tak jest bliska… Albo trafiamy na strony reklam farmaceutycznych specyfików – oczywiście pomocnych na kolkę. Problem w tym, że każdy jest na co innego: ten zwalcza kolkę enzymem laktazy, ten zwalcza kolkę probiotykami, ten zwalcza kolkę usuwając wzdęcia, ten za to rozluźnia jelita, ten wtyka się dziecku do pupy wymuszając puszczanie gazów, ten rozgrzewa brzuszek, ten za to zwalcza kolkę wytwarzając gazy, a tym samym je likwidując (koper włoski)… A co na to lekarz? Wiadomo: “Dziecku przejdzie”, lub co gorsza, bez badania i jedynie po wysłuchaniu zeznań rodzica (który trzyma na rękach dziecko aktualnie nie płaczące i zaciekawione lekarskim stetoskopem) zaleci jedną z dwóch rzeczy:

1. Proszę przestać karmić piersią, bo dziecko jest uczulone na pani mleko, ewentualnie proszę przestać jeść: *i tutaj wstaw długą listę zupełnie przypadkowych produktów*.

2. Proszę mu podać: *tu wstaw długą listę przypadkowych leków, które będziecie od teraz testować jeden po drugim, bo prawdopodobnie żaden nie zadziała*.

Nie jestem lekarzem, więc wszystkie treści odnośnie leczenia, przyjmowania leków i ich działania oraz oceny ich skuteczności wynikają wyłącznie z mojego doświadczenia, a nie wiedzy medycznej. Jeżeli wiesz, że jako rodzice zrobiliście co w waszej mocy, aby uzyskać diagnozę godnego zaufania lekarza – bardzo się cieszę!

Co by za wiele o tych lekach i sposobach nie pisać, to zawsze znajdzie się ktoś, kto twierdzi, że “jemu pomogło”, jednak kiedy zapytamy, po jakim czasie, usłyszmy zazwyczaj: “Aaaa, 3 miesiące stosowania i przeszło samo. Ale już pierwszej nocy było lepiej!”. Przeszło… Samo… Po trzech miesiącach… Mhm.

A czemu było lepiej? I czemu przeszło po tych trzech miesiącach? Zachęcam do czytania dalej, bo czas na:

 

Sposoby na kolkę, które SERIO w ogóle nie działają (ale dają nam coś znacznie więcej niż doraźną ulgę)

Leki są dobre, bo pomagają nam walczyć z chorobami. Niestety obecnie leki podawane są profilaktycznie, co osłabia reakcję naszego organizmu kiedy faktycznie ich potrzebujemy (antybiotyki w mięsie, pestycydy i chemia w warzywach i owocach, profilaktycznie przyjmowane środki farmaceutyczne bez wyraźnej przyczyny, badań, czy wskazań).

Musimy przyznać sami przed sobą, że najchętniej mielibyśmy dziecko, które śpi przez większość doby, a potem za 18 lat, budzi się jako w pełni rozwinięty i PRZYWIĄZANY do rodziców odpowiedzialny dorosły, który poradzi sobie w życiu jak nikt inny, a dodatkowo będzie nas odwiedzał! 😉 Taaaak… To też moje marzenie… Rzeczywistość jest jednak odrobinkę inna. Dzieci rodzą się, krzyczą i robią kupę… Jedną za drugą! A my jakoś musimy się w tym odnaleźć. Kusi nas jednak znalezienie szybkiego i prostego sposobu na to, żeby dziecko “się uspokoiło”. Na dodatek otaczający nas świat mówi nam, że jeśli dziecko krzyczy, płacze i domaga się ciągłego kontaktu z matką, to albo jest ‘hajnidem‘ (high need baby) albo jest chore. Bo przecież jak już ustaliliśmy: idealne dzieci leżą i nie potrzebują niczego. Zupełnie jak my, dorośli, prawda? 😉

No i pewnie nurtuje Cię pytanie – co to za tajemnicze sposoby na kolkę, które nie działają nic a nic, ale dają nam coś naprawdę wspaniałego (bo działają jak bomba z opóźnionym zapłonem, wypełniona tym co najlepsze)? Oto kilka z nich:

 

 

Sposób na kolkę, który nie działa numer 1: poznaj specyfikę rozwoju dziecka w pierwszych miesiącach od urodzenia – teoria czwartego trymestru

Dlaczego nasze dziecko po urodzeniu płacze? A może raczej: dlaczego czasem nie przestaje płakać (i to bardzo długo). Na pomoc w odpowiedzi na to pytanie przychodzi nam teoria czwartego trymestru, czyli założenie, że dziecko potrzebuje szczególnej uwagi i opieki przez kolejne 3 miesiące po porodzie. Przyjście dziecka na świat nie powoduje zmiany jego potrzeb – dziecko wciąż musi mieć dostarczane jedzenie, siusia i robi kupkę (ale teraz musimy je już przewijać), a co najważniejsze – dalej potrzebuje bardzo bliskiego kontaktu z mamą. Dziecko rodzi się po prostu niedojrzałe, co przejawia się w konieczności ciągłej opieki nad nim. Zmiany jakie zachodzą w jego niewielkim ciałku musimy potraktować poważnie – może sami jeszcze pamiętacie jaki odczuwaliście dyskomfort, gdy rósł wam nowy stały ząb na miejsce mleczaka? No to w kontraście do tego, zobaczmy co dzieje się z ciałem dziecka w pierwszych 3 miesiącach życia od dnia jego narodzin: jego mózg potraja swoją objętość, oczy dziecka uczą się fiksowania wzroku (patrzenia w konkretny punkt), wykształca umiejętność chwytania, układ oddechowy i układ krążenia stabilizują się, podlegając ciągłemu rozwojowi, ustala się prawidłowy cykl okołodobowy, a przy tym dochodzi do bardzo intensywnego rozwoju jelit i poprawy ich szczelności (więcej o czwartym trymetrze przeczytacie u Magdaleny Komsty “High need baby czy czwarty trymetr“) . Mózg dziecka w tym okresie potrzebuje stymulacji i poczucia bezpieczeństwa, których brak odczuwany jest przez dziecko jak głód lub ból fizyczny (!). Jest to dla dziecka czas budowania szczególnej więzi z rodzicem. Ta wrażliwość (a nawet nadwrażliwość niemowlęcia) naturalnie więc ulega zmniejszeniu i wyciszeniu w 3-4 miesiącu życia (zupełnie jak ustąpienie tej naszej “kolki”, c’nie?). Problem w odpowiednim rozpoznaniu przyczyny płaczu niemowlaka jest… no cóż – duży i znany każdemu rodzicowi, jednak kiedy zaakceptujemy to, że nie ma remedium na potrzebę bliskości i że narodziny dziecka powodują konieczność bycia przy nim – poznamy jego potrzeby znacznie szybciej. Będziemy wtedy w stanie kompetentnie rozpoznawać, czy sytuacja wymaga wizyty u lekarza i czy zachowanie dziecka jest typowe. Warto też zwrócić uwagę na to, że jeśli dziecko podniesione i przytulone uspokaja się, a odkładane zaczyna krzyczeć – przyczyną może nie być kolka, a potrzeba bycia blisko… 🙂

 

Co daje mi i dziecku ten zupełnie nie działający sposób na kolkę numer 1?

Daje podstawę do budowania relacji z dzieckiem opartej na zrozumieniu jego (i naszych) potrzeb. Pozwala nam zaakceptować naszą nową rolę, jako zaufanego opiekuna naszego dziecka oraz rolę dziecka przywiązanego do nas i doświadczającego świat za pośrednictwem naszych rąk, oczu i słów. Towarzysząc mu w tym, dajemy mu solidny fundament do rozwoju! Uczymy umiejętności ukojenia własnych “nerwów”, dajemy podstawy poczucia bezpieczeństwa i pokazujemy, że zawsze będziemy obecni, gdy w przyszłości będzie potrzebowało pomocy. To wszystko obniża stres nasz i dziecka, pomaga rozluźnić mięśnie, jelita, uspokoić układ nerwowy, dziecko uczy się spokojnych reakcji organizmu rodzica, a tym samym – koimy objawy naszej “kolki”.

 

Sposób na kolkę, który nie działa numer 2: buduj relację z dzieckiem – kontakt z ciałem mamy lub taty – koi ból i uspokaja nerwy

Niejednokrotnie udowodniono, że kontakt dziecka i rodzica jest krótko mówiąc: dobry. Czy jednak da się budować relację, z dzieckiem, które ledwo widzi, boi się odgłosów głośniejszych niż poziom konwersacji, i właściwie wydawałoby się, że nie wie nawet kto go w danej chwili dotyka? Jak tu z kimś tak wrażliwym obejrzeć mecz, czy na przykład dzielić się doświadczeniami z pracy? A dziecko swoje wie, widzi, czuje i rozumie. Wszystko za sprawą węchu, hormonów i innych cichych bohaterów. Ta chemia, którą uruchamia nasz noworodek w kontakcie z nami, to coś niesamowitego. Jako dorośli też doświadczamy podobnych reakcji, a dobrym przykładem jest zakochanie. Innymi słowy – możemy uznać, że jesteśmy w naszym maluszku chemicznie zakochani, a relacja z nim i kontakt z naszym ciałem (poprzez przytulanie, karmienie) jest przez tą chemię mocno wspierana – z jego i naszej strony!

Pierwszy kontakt na jaki czeka ciałko naszego dziecka jest ten “skóra do skóry”, który powinien się odbyć natychmiast po porodzie. Potem przychodzi czas na kangurowanie, czyli spędzanie czasu na ciele rodzica (mamy lub taty), a następnie dziecko domaga się kontynuowania tej bliskości poprzez noszenie go, tulenie, spanie przy mamie w nocy. Ale nie oszukujmy się – to że tak powinno być, nie znaczy że było/będzie. W szpitalu nie pozwalali na kontakt “skóra do skóry”, kangurowanie nie było możliwe ani przez matkę, ani przez ojca, bo pani pediatra nie chce “żeby dzieci na oddziale miały zapalnie płuc, a jak jedno przeziębimy to i reszta złapie”, potem przychodzimy do domu, a ciało mamy po cesarce nie pozwala na długie noszenie… No a do tego teściowa i koleżanka ‘dobra rada’ naciskają na to, żeby odłożyć dziecko, bo się przyzwyczai… Sami to wszystko dobrze znamy. Łatwo też wyciągnąć wnioski: częstymi objawami (podobnymi do kolki) jak płaczliwość, “nieodkładalność”, ciągła chęć bycia przy piersi – są objawy potrzeby bycia blisko ciała rodzica. To ważna potrzeba, która w obecnych czasach w Polsce jest nie zawsze zaspokajana, a zaburzanie jej naturalnej realizacji (w najważniejszych chwilach po urodzeniu) zaczyna się już w szpitalu. Musimy o tym pamiętać i starać się zwracać dziecku bliskość i fizyczny kontakt z opiekunem.

 

Co daje mi i dziecku ten zupełnie nie działający sposób na kolkę numer 2?

Kontakt dziecka z ciałem rodzica (także kontakt skóra do skóry w pierwszej godzinie życia) i przytulanie daje nam ogrom korzyści i umożliwia kojenie objawów podobnych do kolki.

Badania naukowe mówią o tych konkretnych korzyściach kontaktu:

  • bliskość dziecka ułatwia wyrzut hormonu zwanego oksytocyną oaz prolaktyny
  • dziecko szybciej i lepiej adaptuje się do warunków środowiska;
  • dziecko kolonizowane jest bezpieczną dla niego florą bakteryjną matki (szczególnie ważne przy kontakcie “skóra do skóry przy porodzie” – o którym przeczytasz tutaj: rodzić po ludzku – ale później także);
  • kontakt z ciałem rodzica pozwala dziecku na naturalne regulowanie temperatury swojego ciała (a nawet spadek gorączki!);
  • taki kontakt wspiera proces laktacji u matki karmiącej piersią;
  • dzieci, które miały wczesny kontakt z matką krócej i rzadziej płaczą;
  • podczas kontaktu z ciałem rodzica rodzi się szczególna więź między matką, tatą i dzieckiem (wzmacnia się instynkt macierzyński).

Wszystko to może nie zadziałać w 5 minut (żaden lek także nie działa tak szybko, zazwyczaj przyjmowanie leku odnosi skutki po kilku dniach), ale efekty jakie otrzymamy są znacznie lepsze niż te “polekowe”. Efekty bliskości nie są doraźne – zostają z nami na całe wspólne życie.

 

Sposób na kolkę, który nie działa numer 3: noś swoje dziecko, bo obydwoje tego potrzebujecie

mama przytula rozżalone dziecko

Otwieramy puszkę pandory, bo rzecz będzie się miała o noszeniu dziecka. Po co w ogóle pisać coś takiego, skoro wszyscy wiemy, że EFEKTEM KOLKI JEST NOSZENIE i to właśnie ono nie pozwala nam normalnie żyć 😉 Ano po to, że noszenie to nie tylko uciążliwa konieczność w przypadku płaczącego dziecka, ale także świetnie działające, naturalne remedium na “kolkę”.

Problem z noszeniem polega na uciążliwości jaką ze sobą niesie. Obecnie wielu rodziców przekonuje się, że dziecka nie da się “przyzwyczaić do noszenia”, ponieważ bycie noszonym jest jego naturalną potrzebą, a nosząc dajemy możliwość do zaadaptowania się dziecka do życia poza brzuchem mamy. Bywa tak, że niemowlę noszone i kołysane w ramionach bardzo szybko przestaje płakać, ale kiedy tylko poczuje pod swoją pupą parzące łóżeczko, to zaczyna się przygoda rodem z horroru (odgłosy z resztą na to wskazują 😉 ). Jeśli zdamy sobie sprawę, że noszenie jest dobre i dla nas i dla malucha, to będzie pierwszy krok do zaakceptowania naszej nowej sytuacji dziecko (niewinny aniołek) – rodzic (zakładnik). Naturalnie jesteśmy do noszenia stworzeni, a w klasyfikacji biologicznej gatunków człowiek pięknie wygrzewa swoje miejsce w kategorii “noszeniaki” (lub “noszaki”). Można jednak ‘nosić’ i ‘nosić’. Jeśli chcemy odciążyć kręgosłup, nosić dziecko zdrowo i mieć przy tym wolne ręce – dobrym pomysłem może być nauka noszenia dziecka w chuście. Wielu rodziców określa ten sposób noszenia, jako “ostateczną broń na kolkę”, a ja sama podpisuję się pod tym rękami i nogami. W naszej “kolce” chusta była wybawieniem! O tym dlaczego warto rozważyć chustonoszenie w przypadku dziecka nieodkładalnego i płaczliwego przeczytasz tutaj:

 

 

Co daje mi i dziecku ten zupełnie nie działający sposób na kolkę numer 3?

Noszenie daje dziecku możliwość poznawania świata z poziomu rąk rodzica. Uspokaja dziecko nie tylko poprzez dostarczanie mu bliskości ciała rodzica ale także dzięki dostymulowaniu dziecka oraz absorbowaniu jego uwagi. Dzieci noszone często uspokajają się ze względu na: zaspokojenie jego potrzeby bliskości, przywrócenie mu poczucia bezpieczeństwa, kontakt z ciałem mamy lub taty pozwala na uspokojenie własnych nerwów, dostarczanie dodatkowych bodźców zwraca uwagę dziecka na otaczający go świat, zaspokaja zatem poczucie nudy i zwyczajnie… daje rozrywkę.

 

Sposób na kolkę, który nie działa numer 4: zanim zrealizujesz zalecenia lekarza poproś o konieczne badania

To ważny etap na drodze do wyleczenia kolki u dziecka. Rodzice często nie wierzą lekarzom, którzy mówią im, że niemowlę płacze więcej niż na filmach i nie widzą nic niepokojącego w wywiadzie. Niestety z drugiej strony ślepo wierzymy lekarzowi, który na (także na oślep) przepisuje nam tonę leków i specyfików dla dziecka. Ten paradoks można łatwo wytłumaczyć – nasze społeczeństwo mocno się medykalizuje (mamy nawet leki na ‘zespół niespokojnych nóg’ 😉 ) i wciąż odczuwamy skutki kampanii lat 60/70 kiedy to karmienie piersią uznane zostało za zbędne. Rządcy tamtych czasów na masową skalę wprowadzali mleko modyfikowane do diety niemowlęcia od pierwszych dni życia, ponieważ pozwalało to matce natychmiast wrócić do pracy. Niestety ta metoda znana jest do dziś – dokarmianie niemowląt w szpitalu, tylko po to żeby zmieściło się w statystycznych ramkach to wciąż norma… A dla żołądka nowo narodzonego człowieka to ogromne spustoszenie (szybkie i nagłe zmiany sposobu karmienia bez wyraźnej przyczyny daje więcej złego niż dobrego i może podrażniać układ pokarmowy dziecka). Jeżeli więc wiesz, że i Twojemu maleństwo mogło przydarzyć się coś takiego jak źle dobrany lek, nagłe zmiany w sposobie żywienia (mleko modyfikowane należy wprowadzać w niewielkich ilościach stopniowo przez kilka tygodni) to bóle brzuszka mogą być spowodowane właśnie tym zamieszaniem. Nie martw się jednak – ustabilizuj sposób żywienia maluszka, a dla waszego wspólnego dobra zanim podejmiecie decyzję o podawaniu leków na kolkę (dobranych wyłącznie po objawie “dziecko płacze”) zróbcie konieczne badania. Dzięki temu upewnisz się, że jeśli lek jest faktycznie konieczny to będzie on dobrze dobrany.

 

Co daje mi i dziecku ten zupełnie nie działający sposób na kolkę numer 4?

Ten zupełnie nie działający sposób na kolkę pozwala nam przede wszystkim wyluzować. Historia wielu rodziców jest bardzo podobna – wiele specyfików na kolkę nie działa, a my popadamy w jeszcze większą paranoję. Żeby tego uniknąć, jeśli czujemy że dziecko potrzebuje pomocy lekarza – badania powinny być podstawą do postawienia diagnozy i dobrania leków. Płacz nie jest wystarczającym dowodem na to, że dziecku coś dolega. Dzieci płaczą, a my mamy mnóstwo metod, aby ukoić ten płacz bez farmaceutyków i ingerowania w jego dietę 🙂

 

Sposób na kolkę, który nie działa numer 5: naucz się delikatności w kontakcie z noworodkiem – zwolnij i mów do niego

W kontakcie w noworodkiem – zwolnij. Może zabrzmi to dziwacznie, ale jedną z podstaw pielęgnacji noworodka i niemowlęcia jest wykonywanie wszystkich czynności pielęgnacyjnych (czyli zmian pieluszki, karmienia, mycia) 10 razy wolniej. Pozwalamy w ten sposób mózgu niemowlęcia uczyć się nie tylko tego co dzieje się poza jego ciałem (czyli np. dotyku naszych rąk) ale też tego co dzieje się z jego własnym ciałem! To jedna z tajemnych sztuczek fizjoterapeutów – którą chętnie się dzielą z rodzicami, jeśli tylko zostaną o to zapytani: powolna zmiana pieluchy dale dziecku czas na wysyłanie sygnałów do mózgu o tym jak pracują jego mięśnie przy zmianie jego pozycji ciała. Logiczne, prawda? I piękne. Ja nie mogę się czasem nadziwić, jak opieka nad noworodkiem daje nam to wszystko czego potrzebujemy od współczesnego świata (a tego nie dostajemy). Maleństwo pozwala nam doświadczyć chwilowego zatrzymania się w ciągłym biegu, zwolnienia, bliskości z drugim człowiekiem, poświęcenia komuś wyjątkowemu swojego czasu…

Druga sprawa to: mów do dziecka i opisuj mu świat. Może Cię to zdziwić, ale opisywanie dziecku czynności jakie są przy nim wykonywane lub świata który się w okół niego znajduje uspokaja je. Dzieje się tak ponieważ głos matki i ojca są dziecku bliskie i znajome jeszcze z życia płodowego. Dużo więcej na ten temat napisałam tutaj: Do dziecka mów tak, jakbyście żyli w komedii romantycznej.

 

Co daje mi i dziecku ten zupełnie nie działający sposób na kolkę numer 5?

Dzieci płaczem okazują poczucie niepokoju i strach. Mając to w pamięci możemy go łatwo redukować zmieniając nieco sposób pielęgnacji noworodka na bardziej delikatny, ale przede wszystkim – powolny i spokojny. Zmieniając pieluchę nie podrywaj go szybko do góry – nawet kiedy płacze, a może raczej – przede wszystkim kiedy płacze! Wydłuż ten proces, daj go poznać swojemu maleństwu, wykonuj wszystko wolniej, dokładniej i mów do dziecka. Opisuj co się dzieje. Zobaczysz – reagowanie spokojem na płacz dziecka może okazać się Twoim mocnym orężem w walce z ‘kolką’.

 

Sposób na kolkę, który nie działa numer 6: wprowadź rytuały do Waszej nowej codzienności

To jest coś, co rodzicowi którego dziecko jest płaczliwe, niespokojne i nieodkładalne może pomóc uwolnić ręce i uszy 😉 Wprowadzanie planu z noworodkiem brzmi jak dobry żart, prawda? Na szczęście nie o to tu chodzi… Rytuały mają nam pomagać towarzysząc konkretnym czynnościom – nie muszą one być umocowane w dokładnie tym samym czasie każdego dnia. Dziecko poznaje świat za pomocą obserwacji zależności i kategoryzowania nieznanego. Ważne jest więc dla niego, aby nowości pojawiały się stopniowo, a ‘starości’ czyli wszystko to co dzieje się w okół niego codziennie miało swoją logikę. Mam kilka przykładów na to co możesz zrobić, aby dziecko poczuło, że rytm dnia jest dla niego bezpieczną przestrzenią do rozwoju. Jego poczucie bezpieczeństwa wpłynie na zmniejszenie płaczliwości. Oto kilka z nich (są to jednak jedynie propozycje – Ty dostosuj je do swoich warunków, trybu życia i dodaj własne!):

  • karmiąc niemowlę w trakcie dnia w domu siadaj zawsze w tym samym wygodnym miejscu, niweluj wszystkie rozpraszacze (telewizor, filmy na youtube – zachowaj ciszę i spokój)
  • kąpiąc niemowlę stosuj jeden kosmetyk do mycia (aby dziecko znało jego zapach) a w chodząc do pomieszczenia w którym będzie kąpane postój z nim chwilę trzymając je na rękach – pozwól mu posłuchać wlewającej się do wanienki wody
  • wybierając się na spacer opisuj cały proces ubierania się: “Teraz zakładam twój kombinezon: włożę twoją rączkę… drugą rączkę… nóżkę… Udało się! Jesteś ubrany/ubrana!” itd 🙂
  • kiedy musisz odejść od dziecka, a wiesz, że ono szybko w takiej chwili wybucha płaczem mów zawsze: “kładę cię tutaj obok twojego misia, wrócę kiedy tylko zrobię siusiu” – dziecko rozumie więcej niż myślimy, a poza tym uczy się, ze kiedy mama mówi, że wróci to… Wraca.
  • kiedy nadchodzi wieczór wyciszaj elektornikę, przyćmij światła w domu

 

Co daje mi i dziecku ten zupełnie nie działający sposób na kolkę numer 6?

Przede wszystkim wprowadza atmosferę spokoju, dziecko wie czego może się spodziewać. Jeśli prowadzisz nieco bardziej chaotyczny tryb życia, a dziecko jest Twoim towarzyszem zawsze i wszędzie (i lubicie to) upewnij się, że zapewniając mu nowe bodźce dostarczasz mu też później czas na odreagowanie ich (w bliskości z mamą lub tatą) oraz że dziecko ma też chwile spokoju i ciszy. Wprowadzanie rytuałów pomoże także rodzicowi, ponieważ dzięki nim nauczysz się planowania nowej rzeczywistości okołodzieciowej 🙂 No a co najważniejsze – ten sposób na kolkę to podstawa do opieki nad dzieckiem, jeśli zależy nam na tym aby maleństwo czuło się dobrze i bezpiecznie w swoim otoczeniu. Jest on też podstawą do wprowadzenia kolejnego nie działającego na kolkę sposobu (numer 7).

 

Sposób na kolkę, który nie działa numer 7: upewnij się, że pory snu Twojego dziecka są objęte szczególną uwagą

Kładzenie spać nieodkładalnego i krzyczącego dziecka to nie jest bajka. Warto więc połączyć metodę 6 i 7 aby ulepić z niej najlepszy i najbardziej wysokopoziomowy stan rodzicielstwa: rodzic usypiacz.

Pamiętam moje pierwsze 4 miesiące życia z dzieckiem… dokładnie każdą nieprzespaną godzinę spędzoną we wrzasku… To co faktycznie pomogło nam odzyskać dla siebie chwilę czasu to mocne trzymanie się w postanowieniu, że pora snu zawsze będzie otoczona szczególną opieką i uwagą. Kiedy dziecko było kładzione spać w domu panowała cisza (lub w pokoju gdzie spało – rodzeństwo przecież weryfikuje niektóre metody wychowawcze no nie? 😉 ). Poza tym bardzo rzadko zdarzało się, że rezygnowaliśmy z położenia malucha spać – innymi słowy, jeśli zaczynaliśmy się ‘lulać’ to czas kiedy dziecko nieco się rozbudzało spędzaliśmy wyłącznie przy łóżeczku, a po jakimś czasie znów układaliśmy się do snu. Do tego w najgorszych momentach stosowaliśmy chustę, w której maleństwo zasypiało bardzo szybko. Pora wieczornego snu była dla nas jednak najważniejsza jeśli chodzi o rytuały – codziennie o tej samej porze przygaszaliśmy światło i zaczynaliśmy ciszej mówić. Dziecko nie musiało od razu zasnąć – nie to było naszym celem. My chcieliśmy, aby maleństwo kojarzyło wieczór ze spokojem i snem. Po trzech latach i już dwójce dzieci mogę śmiało powiedzieć, że ten sposób zadziałał w obydwu przypadkach i owocuje do dziś. Najpóźniej godzinie 20 obydwoje dzieci jest w łóżku i samodzielnie w swoim pokoiku szykują się do snu (chyba, że rodzice pozwolą wspólnie obejrzeć z tatą mecz 😉 albo na długie przytulanie i współspanie w naszym łóżku) – wszystko zależy od potrzeby! 🙂

 

 

Co daje mi i dziecku ten zupełnie nie działający sposób na kolkę numer 7?

Daje możliwość ukojenia nerwów, płaczu i niepokoju poprzez wprowadzenie stałych elementów towarzyszących zasypianiu, a przy tym stałej pory wyciszania się wieczorem. Niektórzy radzą, aby kąpiel dziecka przypadała na godziny wieczorne, jeśli jednak Twoje dziecko strasznie wtedy płacze i kąpiel to nie jest dla niego czas relaksu – po co trzymać się tej niczym niepopartej reguły? Przesuń kąpiel tak, aby czas wieczorny mógł kojarzyć się dziecku z nieco bardziej spokojnymi, cichymi i wyluzowanymi chwilami. Niech dziecko będzie jednym źródłem emisji głośnych dźwięków. 😉

 

 

Te wszystkie nieskuteczne sposoby na kolkę to najlepsze lekarstwo jakie możemy dać naszemu dziecku. Może nie działają w 3 minuty, nie odcinają naszego dziecka od rzeczywistości jak leki nasenne, nie koją bólu brzucha, który może wcale nie być bólem brzucha… Ale koją nerwy. Dają poczucie bezpieczeństwa, bliskości, budują relację. A to wszystko pozwala nie tylko na uzyskanie wspaniałych owoców w przyszłości, ale także tu i teraz – kiedy maluch uczy się od Ciebie reagowania na otaczający go świat. To do Ciebie należy decyzja o tym, czy zobaczysz się z lekarzem i czy podasz dziecku leki, rób to odpowiedzialnie (leki są dobre jeśli są dobrze dobrane – pamiętaj tylko że nie ma leku na “bycie noworodkiem”), a wszystko co napisałam może być wsparciem dla Ciebie i Twojej rodziny w opiece i wychowaniu maleństwa.

 

Sylwia

kobieta wskazuje w dół

Jeżeli spodobał Ci się ten artykuł to:

polub Matkiupadki na facebook

śledź naszą rodzinkę na instagramie matkiupadki

zapisz się do newslettera – otrzymasz darmowy ebook o karmieniu i planowaniu snu noworodka oraz listę wyprawkową do szpitala.

Bardzo mi pomożesz udostępniając ten post, lubiąc go na facebook i komentując.

Jeśli nie wiesz czy warto się dzielić tym co piszę, sprawdź kim jestem. Może mamy podobne podejście do życia 🙂

No i koniecznie kliknij te małe, nieśmiałe ikonki które widzisz tutaj z lewej strony pod tym tekstem i udostępnij 🙂 Bo sharing is caring.

Share on facebook
Facebook
Share on pinterest
Pinterest

Skomentuj - włącz się do dyskusji

Specify a Disqus shortname at Social Comments options page in admin panel

Dodaj komentarz

polub, Fajnie tam jest!

zdobądź listę 7 pomysłów na to jak spędzać czas w domu z dzieckiem - kliknij o tu:

Robimy zdjęcia?

Ostatnio pisałam o:

Wypowiem się

Dzidziusiem warto zająć się!

Ta strona wykorzystuje pliki cookies. Jeśli nie zgadzasz się na to, wyjdź ze strony. Jeżeli dasz radę pogodzić się z tym faktem, kliknij “OK!”. Jeśli chcesz przeczytać o nich więcej przejdź do: POLITYKI PRYWATNOŚCI.