O kobiecie, która przeżyła “wydobyciny” i dlaczego nie byłam to ja

Czwarta noc w szpitalu. Czuję się trochę jak w akademiku – chodzimy z dziewczynami spać późno, rozmawiamy do oporu, dużo się śmiejemy, różni ludzie nas odwiedzają. Jedyna różnica jest taka, że wszystkie na coś czekamy, ale tym czymś nie jest dostawa “najtańszej pizzy w mieście”.